Gregorianka

Msza św. gregoriańska – nazwa pochodzi od Papieża Grzegorza I, który mówił o sobie: „servus servorum Dei – sługa, sług Bożych”. Od jego pontyfikatu pochodzi zwyczaj odprawiania 30 Mszy św. za zmarłych. Istnieją dokładne przepisy dotyczące tych Mszy św. Przede wszystkim określają ich liczbę – 30. Mogą być ofiarowane za jedną osobę zmarłą. Powinny być odprawiane w sposób ciągły (wyjątkiem mogą być nieprzewidziane przeszkody np. choroba kapłana lub celebracja pogrzebu lub ślubu.  W wypadku podobnych przeszkód cały cykl przesuwa się o liczbę dni, których brakuje do pełnej liczby 30.

Świadectwo św. Grzegorza: 

Nie mogę zamilczeć, co jak pamiętam, stało się w moim klasztorze przed trzema laty. Był tam pewien mnich imieniem Justyn, znał się na leczeniu, i gdy byłem w klasztorze, starannie mnie obsługiwał i w ustawicznych moich chorobach zazwyczaj czuwał przy mnie. Zachorował i był umierający. Opiekował się nim w chorobie jego rodzony brat Kopiosus, który również teraz tutaj w mieście leczeniem zarabia na życie. Jednakże wspomniany Justyn, widząc, że jego kres się zbliża, powiedział swemu bratu Kopiosowi, że ma ukryte trzy złote pieniądze. Przed braćmi nie mógł tego ukryć; pilnie szukając i przerzucając wszystkie jego lekarstwa, znaleźli owe złote pieniądze w jednym z tych lekarstw. Gdy mi o tym doniesiono, nie mogłem obojętnie znieść tak wielkiego występku brata, który wspólnie żył z nami, stałą bowiem w naszym klasztorze było regułą, aby bracia tak wspólnie żyli, aby żaden z nich nie miał swej osobistej własności. Bardzo zmartwiony, począłem rozmyślać, co mam uczynić, aby umierającego nakłonić do pokuty, a żyjącym braciom dać naukę. Przywoławszy więc do siebie Pretioza, tegoż klasztoru przeora, tak mu powiedziałem: „Idź i staraj się, aby żaden z braci do umierającego się nie zbliżał; niech z żadnych ust nie otrzymuje słów pociechy, a gdyby, umierając, pragnął, aby bracia doń przybyli, ma mu jego rodzony brat powiedzieć, że z powodu tych solidów, jakie ukrywał, wszyscy bracia się nim brzydzą, aby przynajmniej przy śmierci gorzko żałował za swoją winę i oczyścił się z grzechu, jaki popełnił. Gdy umrze, jego ciało nie ma być pochowane z ciałami braci, lecz koło jakiejś gnojówki zróbcie dół i wrzućcie do niego jego ciało, a na nie wrzućcie trzy złote pieniądze, jakie zostawił, i wołajcie wszyscy razem: »Pieniądze twoje niech będą z tobą na zatracenie!« I przykryjcie go ziemią”. Chciałem w obu tych rzeczach pomóc braciom: umierającemu, aby gorycz jego śmierci od winy go uwolniła, żyjącym zaś braciom, aby tak surowy wyrok odstraszył ich od naśladowania jego winy. Tak się też stało. Gdy bowiem ów mnich był umierający i usilnie pragnął braciom się polecić, a żaden nie chciał do niego przybyć i z nim rozmawiać, powie dział mu jego rodzony brat, dlaczego wszyscy nim się brzydzą. Ten zaraz za swą winę bardzo żałował i umarł w swym zmartwieniu. Pochowano go tak, jak powiedziałem. Wszyscy bracia, wstrząśnięci tą karą, poczęli jeden po drugim przynosić drobne, liczne rzeczy, które według reguły mogli mieć u siebie, bardzo się bowiem lękali, aby nic nie mieli, za co mogliby być zganieni. Gdy już od jego śmierci minęło dni trzydzieści, począłem w duchu litować się nad zmarłym bratem i myśleć z głębokim smutkiem o jego katuszach, i szukać jakiegoś środka, aby mu pomóc. Wezwawszy do siebie Pretioza, przeora naszego klasztoru, smutny tak mu powiedziałem: Już długo ów zmarły brat w ogniu jest męczony; musimy mu okazać jakąś miłość i pomóc mu, o ile zdołamy, do uwolnienia. Idź więc i postaraj się, aby od dzisiaj przez trzydzieści dni składano za niego Ofiarę, żeby ani jednego dnia nie opuścić, w którym by zbawcza Hostia za niego złożona nie była”. Zaraz odszedł i uczynił tak, jak powiedziałem. Gdy byliśmy zajęci innymi sprawami i nie liczyliśmy minionych dni, ów zmarły brat pewnej nocy ukazał się w widzeniu swemu rodzonemu bratu Kopiosowi. Gdy ten go ujrzał, zaraz zapytał: „Co z tobą, bracie?” Odpowiedział: „Dotąd było źle, lecz teraz mi jest dobrze, bo dzisiaj zostałem przyjęty do wspólnoty”. Zaraz Kopiosus zawiadomił o tym braci w klasztorze. Bracia starannie policzyli dnie, a właśnie był to dzień, w którym po raz trzydziesty Ofiara za zmarłego została złożona. Ponieważ Kopiosus nie wiedział o Ofierze braci, a ci nie wiedzieli o widzeniu Kopiosa, w tymże samym czasie poznali: ten, co bracia uczynili, a oni, co on widział; widzenie i Ofiara ze sobą się zgadzały. Z tego wyraźnie się okazało, że zmarły brat przez zbawczą Hostię z katuszy został uwolniony (Św. Grzegorz Wielki, Dialogi, w: Pisma starochrześcijańskich pisarzy, t. II, Warszawa 1969, s. 212-214).